Co jest celem edukacji?

Z zaciekawieniem przeczytałem dyskusję która sprowadza się do jednego pytania: co jest celem edukacji?

W dyskusji wzięli udział – dr Maciej Jakubowski (wiceminister edukacji za rządów PO, współtwórca ośrodka naukowego Evidence Institute), oraz Wojciech Gawlik (twórcza przestrzeni dyskusji o edukacji – EduKlaster).

Pokuszę się o podsumowanie (choć zdaję sobie sprawę, że narażę się obu autorom). Maciej Jakubowski w tekście, który ukazał się w Gazecie Wyborczej przywołuje liczne badania pokazujące jakie metody są skuteczne w uczeniu i nauczaniu. Słusznie zauważa, że nie należy wrzucać do kosza tradycyjnych metod w postaci mini-wykładu czy testów sprawdzających wiedzę tylko dlatego, że nie kojarzą się one z nowoczesną edukacją. Dobrze, że zwraca uwagę, aby były one wykorzystywane sensownie – np. po to aby się dowiedzieć w którym miejscu znajduje się uczeń, aby móc mu odpowiednio pomóc. Słusznie zauważa, że zgodnie z wynikami badań przekrojowych, uczniowie uczą się szybciej, gdy nauka odbywa się w warunkach przewidywalnych, ustrukturyzowanych i narzuconych przez nauczyciela, zwłaszcza jeśli dysponuje on dobrą wiedzą na temat postępów uczniów.

W czym zatem problem? A no w tym, co słusznie zauważył Wojciech Gawlik (w polemice, która się ukazała na łamach Wysokich Obcasów), że są to dobre metody do nauczania wiedzy. Wiedzę jest łatwo sprawdzić – wystarczy odpowiednio standaryzowany test. Dzięki temu możemy też stosunkowo łatwo zmierzyć postępy i sprawdzić które metody są skuteczne. Łatwo o argumenty, że w dzisiejszych czasach, gdy każda osoba na świecie ma większy i łatwiejszy dostęp do wiedzy niż profesor Oxfordu sprzed stu lat, wiedza ma dużo mniejsze znaczenie niż umiejętności. Czy słusznie?

Ostro temu zaprzeczył dr Jakubowski (znów Gazeta Wyborcza, ale też link), twierdząc, że wiedza jest niezbędna do myślenia dla specjalistów, ale i nas wszystkich – do budowy mostów, czy budowania postaw wobec szczepionek. Znów trudno się z tym nie zgodzić, Ostro temu zaprzeczył dr Jakubowski (znów Gazeta Wyborcza, ale też na stronie FB), twierdząc, że wiedza jest niezbędna do myślenia dla specjalistów, ale i nas wszystkich – do budowy mostów, czy budowania postaw wobec szczepionek. Znów trudno się z tym nie zgodzić, wiedza to paliwo myślenia. Trudno jest uruchomić silnik mózgu, gdy co chwila musimy dolewać informacji posługując się internetem. Im ktoś większą wiedzę posiada w danej dziedzinie, tym lepiej może ją wykorzystać w pracy i życiu codziennym. (Na marginesie zaznaczę, że warto oddzielić wiedzę od informacji: wiedza to ułożone w logiczne systemy informacje).

Zgodzę się całkowicie z doktorem Jakubowskim, że edukację powinno się zmieniać w oparciu o naukę. Identyczny pogląd przyświecał mi w pisaniu książki Szkoła od Nowa, która ma się ukazać pod koniec roku. Jednak uważam, że dr Jakubowski wyciąga z tego założenie błędny wniosek, bo za wartościowe uważa tylko takie hipotezy, które dadzą się łatwo udowodnić odpowiednio dobraną grupą badawczą i kontrolną.

Dlaczego się z tym nie zgadzam? Spieszę z wyjaśnieniami.

To prawda, że tezę o znaczeniu metod niestandardowych (np. projekt teatralny) w rozwoju niektórych kompetencji (kreatywność, współpraca, komunikacja) trudno zmierzyć. Badania z grupą badawczą i grupą kontrolną są tu skąpe i siłą rzeczy niewiarygodne. A to dlatego że nie do tej pory nie dorobiliśmy się wiarygodnego testu na kreatywność czy umiejętności komunikacji. I zapewne się nie dorobimy, bo kreatywność to z definicji wymyślanie czegoś nowego, komunikacja zaś zależy od zbyt wielu zmiennych. Nie oznacza to jednak, że są to umiejętności nieważne, wręcz przeciwnie – to na nie współcześnie zwracają uwagę pracodawcy, a nie na wyniki testów maturalnych sprawdzających głównie wiedzę.

I choć nie możemy się opierać na badaniach porównawczych i populacyjnych w ocenie niemierzalnych kompetencji, to wiedza naukowa na temat rozwoju i funkcjonowania człowieka, która w ostatnim ćwierćwieczu zbierana jest w bardzo szybkim tempie, może nam dużo powiedzieć na temat tego jakie są skuteczne metody wzmacniania i rozbudzania ważnych kompetencji.

Dla przykładu do utrzymywania naturalnej dla dzieci kreatywności niezbędna jest zabawa i swoboda. Projekty społeczne mogą być fantastyczną metodą wzmacniającą współpracę czy komunikację, nawet jeśli nie zakończą się zdobyciem twardej wiedzy. A przecież na tym nie kończą się możliwości – są debaty, rozważania filozoficzne, warsztaty, gry, tutoring czy mentoring. Gdy do tego dorzucimy bardziej standardowe wykłady, testy sprawdzające wiedzę i metody (niesłusznie deprecjonowane) jako podawcze, to mamy całą gamę możliwości, które nauczyciel może wykorzystać aby wspierać dziecko w rozwoju.

A nie wspomniałem jeszcze o empatii poznawczej, która, jak dowodzą psychologowie, ewolucjoniści, nerurobiologowie czy antropologowie, jest najważniejszą (lub jedną z najważniejszych) funkcji ludzkiego mózgu. Dzięki tej umiejętności jesteśmy ludźmi, to ona nas odróżnia od innych zwierząt. Jak ją kształtować? Głownie przez socjalizację – te pogardzane przez wielu nauczycieli i specjalistów w edukacji – niekontrolowane i nienadzorowane interakcje społeczne (na przerwie, na podwórku). Jak można zmierzyć postępy w empatii poznawczej w zależności od doboru metody nauczania? Teoretycznie da się, w praktyce (nie wchodząc w szczegóły) – jest to niewykonalne.

Czy brak wiarygodnych badań w tej dziedzinie sprawia, że nie powinniśmy myśleć o wspieraniu dzieci w rozwijaniu empatii poznawczej tudzież innych tak ważnych kompetencji? Moim zdaniem – zdecydowanie nie.

Ale czy to oznacza, że zdobywanie wiedzy jest nieważne i powinniśmy się skupić na kompetencjach? Też nie – jak wspomniałem – wiedza to paliwo do myślenia. Jeśli połączymy wiedzę z kompetencjami, możemy znacznie więcej niż gdy dysponujemy tylko jednym z tych narzędzi. Dlatego szkoła powinna dbać o oba.

Dziś niestety nacisk stawiany jest na wiedzę. Nauczyciele dobierają metody tak, aby dzieci szybciej ją przyswajały. To jest ważne i warto te metody znać i stosować, ale jednocześnie nie zapominajmy, że myślenie analityczne, krytyczne, kreatywność, empatia poznawcza, komunikacja czy umiejętność współpracy są co najmniej równie ważne. W mojej ocenie – ważniejsze.

Reasumując, uważam, że dzisiejsza szkoła powinna raczej uczyć kompetencji używając wiedzy jako narzędzia do tego niż odwrotnie.

Dr Borys Bińkowski

Co jest celem edukacji?

Z zaciekawieniem przeczytałem dyskusję która sprowadza się do jednego pytania: co jest celem edukacji?

W dyskusji wzięli udział – dr Maciej Jakubowski (wiceminister edukacji za rządów PO, współtwórca ośrodka naukowego Evidence Institute), oraz Wojciech Gawlik (twórcza przestrzeni dyskusji o edukacji – EduKlaster).

Pokuszę się o podsumowanie (choć zdaję sobie sprawę, że narażę się obu autorom). Maciej Jakubowski w tekście, który ukazał się w Gazecie Wyborczej przywołuje liczne badania pokazujące jakie metody są skuteczne w uczeniu i nauczaniu. Słusznie zauważa, że nie należy wrzucać do kosza tradycyjnych metod w postaci mini-wykładu czy testów sprawdzających wiedzę tylko dlatego, że nie kojarzą się one z nowoczesną edukacją. Dobrze, że zwraca uwagę, aby były one wykorzystywane sensownie – np. po to aby się dowiedzieć w którym miejscu znajduje się uczeń, aby móc mu odpowiednio pomóc. Słusznie zauważa, że zgodnie z wynikami badań przekrojowych, uczniowie uczą się szybciej, gdy nauka odbywa się w warunkach przewidywalnych, ustrukturyzowanych i narzuconych przez nauczyciela, zwłaszcza jeśli dysponuje on dobrą wiedzą na temat postępów uczniów.

W czym zatem problem? A no w tym, co słusznie zauważył Wojciech Gawlik (w polemice, która się ukazała na łamach Wysokich Obcasów), że są to dobre metody do nauczania wiedzy. Wiedzę jest łatwo sprawdzić – wystarczy odpowiednio standaryzowany test. Dzięki temu możemy też stosunkowo łatwo zmierzyć postępy i sprawdzić które metody są skuteczne. Łatwo o argumenty, że w dzisiejszych czasach, gdy każda osoba na świecie ma większy i łatwiejszy dostęp do wiedzy niż profesor Oxfordu sprzed stu lat, wiedza ma dużo mniejsze znaczenie niż umiejętności. Czy słusznie?

Ostro temu zaprzeczył dr Jakubowski (znów Gazeta Wyborcza, ale też na stronie FB), twierdząc, że wiedza jest niezbędna do myślenia dla specjalistów, ale i nas wszystkich – do budowy mostów, czy budowania postaw wobec szczepionek. Znów trudno się z tym nie zgodzić, wiedza to paliwo myślenia. Trudno jest uruchomić silnik mózgu, gdy co chwila musimy dolewać informacji posługując się internetem. Im ktoś większą wiedzę posiada w danej dziedzinie, tym lepiej może ją wykorzystać w pracy i życiu codziennym. (Na marginesie zaznaczę, że warto oddzielić wiedzę od informacji: wiedza to ułożone w logiczne systemy informacje).

Zgodzę się całkowicie z doktorem Jakubowskim, że edukację powinno się zmieniać w oparciu o naukę. Identyczny pogląd przyświecał mi w pisaniu książki Szkoła od Nowa, która ma się ukazać pod koniec roku. Jednak uważam, że dr Jakubowski wyciąga z tego założenie błędny wniosek, bo za wartościowe uważa tylko takie hipotezy, które dadzą się łatwo udowodnić odpowiednio dobraną grupą badawczą i kontrolną.

Dlaczego się z tym nie zgadzam? Spieszę z wyjaśnieniami.

To prawda, że tezę o znaczeniu metod niestandardowych (np. projekt teatralny) w rozwoju niektórych kompetencji (kreatywność, współpraca, komunikacja) trudno zmierzyć. Badania z grupą badawczą i grupą kontrolną są tu skąpe i siłą rzeczy niewiarygodne. A to dlatego że nie do tej pory nie dorobiliśmy się wiarygodnego testu na kreatywność czy umiejętności komunikacji. I zapewne się nie dorobimy, bo kreatywność to z definicji wymyślanie czegoś nowego, komunikacja zaś zależy od zbyt wielu zmiennych. Nie oznacza to jednak, że są to umiejętności nieważne, wręcz przeciwnie – to na nie współcześnie zwracają uwagę pracodawcy, a nie na wyniki testów maturalnych sprawdzających głównie wiedzę.

I choć nie możemy się opierać na badaniach porównawczych i populacyjnych w ocenie niemierzalnych kompetencji, to wiedza naukowa na temat rozwoju i funkcjonowania człowieka, która w ostatnim ćwierćwieczu zbierana jest w bardzo szybkim tempie, może nam dużo powiedzieć na temat tego jakie są skuteczne metody wzmacniania i rozbudzania ważnych kompetencji.

Dla przykładu do utrzymywania naturalnej dla dzieci kreatywności niezbędna jest zabawa i swoboda. Projekty społeczne mogą być fantastyczną metodą wzmacniającą współpracę czy komunikację, nawet jeśli nie zakończą się zdobyciem twardej wiedzy. A przecież na tym nie kończą się możliwości – są debaty, rozważania filozoficzne, warsztaty, gry, tutoring czy mentoring. Gdy do tego dorzucimy bardziej standardowe wykłady, testy sprawdzające wiedzę i metody (niesłusznie deprecjonowane) jako podawcze, to mamy całą gamę możliwości, które nauczyciel może wykorzystać aby wspierać dziecko w rozwoju.

A nie wspomniałem jeszcze o empatii poznawczej, która, jak dowodzą psychologowie, ewolucjoniści, neurobiologowie czy antropologowie, jest najważniejszą (lub jedną z najważniejszych) funkcji ludzkiego mózgu. Dzięki tej umiejętności jesteśmy ludźmi, to ona nas odróżnia od innych zwierząt. Jak ją kształtować? Głownie przez socjalizację – te pogardzane przez wielu nauczycieli i specjalistów w edukacji – niekontrolowane i nienadzorowane interakcje społeczne (na przerwie, na podwórku). Jak można zmierzyć postępy w empatii poznawczej w zależności od doboru metody nauczania? Teoretycznie da się, w praktyce (nie wchodząc w szczegóły) – jest to niewykonalne.

Czy brak wiarygodnych badań w tej dziedzinie sprawia, że nie powinniśmy myśleć o wspieraniu dzieci w rozwijaniu empatii poznawczej tudzież innych tak ważnych kompetencji? Moim zdaniem – zdecydowanie nie.

Ale czy to oznacza, że zdobywanie wiedzy jest nieważne i powinniśmy się skupić na kompetencjach? Też nie – jak wspomniałem – wiedza to paliwo do myślenia. Jeśli połączymy wiedzę z kompetencjami, możemy znacznie więcej niż gdy dysponujemy tylko jednym z tych narzędzi. Dlatego szkoła powinna dbać o oba.

Dziś niestety nacisk stawiany jest na wiedzę. Nauczyciele dobierają metody tak, aby dzieci szybciej ją przyswajały. To jest ważne i warto te metody znać i stosować, ale jednocześnie nie zapominajmy, że myślenie analityczne, krytyczne, kreatywność, empatia poznawcza, komunikacja czy umiejętność współpracy są co najmniej równie ważne. W mojej ocenie – ważniejsze.

Reasumując, uważam, że dzisiejsza szkoła powinna raczej uczyć kompetencji używając wiedzy jako narzędzia do tego niż odwrotnie.

Powyższy tekst jest fragmentem książki “Szkoła od Nowa: czy nauka o rozwoju człowieka pozwoli nam stworzyć lepszą edukację?” Książka wydawana jest poprzez crowdfunding. Akcja jest już zakończona: wspieram.to/szkolaodnowa. Premiera planowana jest nie później niż 31 października.